Eseje Ireny Grudzińskiej-Gross, te o romantycznych klasykach i polskich sprawach, na równi z tymi o Nowym Jorku po 11 września i bliskich jej ludziach pogranicza opisują świat z perspektywy intelektualistki zaangażowanej, która tu i teraz buduje swoją vita activa w oparciu o „pamięć, intelekt, odrębność i niezgodę” .
Otrzymujemy więc opowieść o najbardziej aktualnych dylematach współczesności, nie tyle zbiór esejów, ile książkę, którą trzeba przeczytać „od deski do deski”, jako jedną, dynamicznie rozwijającą się w czasie refleksję, w której autorce nie tyle zależy na udowadnianiu spójności swoich poglądów , ile na ciągłym wnikaniu pod powierzchnię utartych opinii, które kamuflują rzeczywistość, relatywizują odpowiedzialność intelektualistów, zaciemniają „sprawy, które są zupełnie jasne”. Nie ma w tych esejach gotowych odpowiedzi, skończonych koncepcji i naukowo uzasadnionych teorii, za to jest coś ważniejszego – duch prawdy.
Eseje Ireny Grudzińskiej-Gross, te o romantycznych klasykach i polskich sprawach, na równi z tymi o Nowym Jorku po 11 września i bliskich jej ludziach pogranicza opisują świat z perspektywy intelektualistki zaangażowanej, która tu i teraz buduje swoją vita activa w oparciu o „pamięć, intelekt, odrębność i niezgodę” .
Otrzymujemy więc opowieść o najbardziej aktualnych dylematach współczesności, nie tyle zbiór esejów, ile książkę, którą trzeba przeczytać „od deski do deski”, jako jedną, dynamicznie rozwijającą się w czasie refleksję, w której autorce nie tyle zależy na udowadnianiu spójności swoich poglądów , ile na ciągłym wnikaniu pod powierzchnię utartych opinii, które kamuflują rzeczywistość, relatywizują odpowiedzialność intelektualistów, zaciemniają „sprawy, które są zupełnie jasne”. Nie ma w tych esejach gotowych odpowiedzi, skończonych koncepcji i naukowo uzasadnionych teorii, za to jest coś ważniejszego – duch prawdy.