Pewnego dnia nad miastem zebraly sie geste, czarne chmury. Nie trzeba bylo dlugo czekac az zacznie z nich padac deszcz. A jak juz zaczal to pada i pada, jakby nigdy nie mial przestac. Miasto powoli zaczyna tonac w wodzie. Jeszcze jezdzi po nim tramwaj, jeszcze mozna sie dostac do pracy, ale to juz ostatnie takie chwile. Niedlugo wszyscy zostana uwiezieni w betonowych wiezowcach. I chcac, nie chcac trzeba bedzie stanac z sasiadami i bliskimi oko w oko, wyjasnic sprawy, na które zawsze brakowalo czasu. Albo od których sie uciekalo, bo nie byly zbyt przyjemne.
Pewnego dnia nad miastem zebraly sie geste, czarne chmury. Nie trzeba bylo dlugo czekac az zacznie z nich padac deszcz. A jak juz zaczal to pada i pada, jakby nigdy nie mial przestac. Miasto powoli zaczyna tonac w wodzie. Jeszcze jezdzi po nim tramwaj, jeszcze mozna sie dostac do pracy, ale to juz ostatnie takie chwile. Niedlugo wszyscy zostana uwiezieni w betonowych wiezowcach. I chcac, nie chcac trzeba bedzie stanac z sasiadami i bliskimi oko w oko, wyjasnic sprawy, na które zawsze brakowalo czasu. Albo od których sie uciekalo, bo nie byly zbyt przyjemne.